6 lipca 2015

Czyżby samobójstwo?

Siadam na barierce balkonu, tyłem do świata. Lekko się wychylam, żeby spojrzeć na boisko do siatkówki. Jeszcze nikt nie przyszedł. Patrzę w dół. Falista blacha trochę zzieleniała, a niedopałki poprzednich lokatorów hotelu zaczęły gnić.
Zastanawiam się ile tu jest metrów. Może pięć? Albo sześć? Gdybym upadła na plecy, złamałabym sobie kręgosłup i kilka kości. Oczywiście w najlepszym wypadku. W najgorszym umarłabym. Nie chciałabym takiego samobójstwa, byłoby bolesne i najprawdopodobniej nieudane.
Nawet nie wiem, dlaczego o tym pomyślałam, przecież nigdy w życiu bym nie skoczyła, bo mam lęk wysokości.
Pieką mnie oczy. Zaczyna się.
Nie myślę o niczym. Nie, po kawałku myślę o wszystkim. Zastanawia mnie, z jakiego powodu płaczę, chcę sprawdzić, co potęguje łzy. Zamiast je zahamować, popycham je do wyjścia z oczu, rozmyślam o największych głupotach.
Jestem okropna. Jestem bezduszna. Jestem lekkomyślna. Jestem pochmurna. Jestem egoistyczna. Jestem okrutna. Jestem wrażliwa. JESTEM INNA.
Nie, nie, nie, nie! Uwielbiam być bezduszna, lekkomyślna, pochmurna, egoistyczna, wrażliwa. Uwielbiam być inna.
To nie dlatego płakałam. Nie dlatego myślałam o skoku przez balkon. Podświadomie myślałam o czyś jeszcze.


Tylko o czym?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Anonim jest tylko wtedy dopuszczalny, gdy piszący go rzeczywiście jest nikim.
Maira Gall