19 listopada 2016

Dwaj Bracia

WRITE AND READ

Kolejna część wyzwania, tym razem króciusieńka. Temat oczywiście od Czytanie Naszym Życiem, która daje bardzo ciekawe motywy do napisania. Dziękuję i miłego czytania.


Zastanawiał się, gdzie jest. Księżyc leniwie wyłaniał się za chmur, oświetlając wszystko wkoło. Mógł się rozejrzeć. Wszędzie stały w równych rzędach kamienie i krzyże, jakby poustawiał je jakiś zwariowany pedant. Zaraz... Skąd znał to słowo? Co ono właściwie oznaczało? W chwilę zorientował się, że coś jest nie tak. Że nie powinno go tu być, jakkolwiek dziwne było to miejsce. Że nie powinien teraz w ogóle myśleć.
- Bracie? - głos przeszył się przez szum liści drzew. - Bracie mój! To ty? - Znał ten głos. Tak dobrze go znał, że aż zabolało go serce.
Jego rodzina. Jedyna, którą wtedy pamiętał. Którą kochał nad życie, poświęcił się dla niej, by jego dusza spoczęła w pokoju. Wszystko na nic. Nie udało się. Tak bardzo się starał!
Łzy spłynęły po policzkach. Widząc jego twarz aż zawył. Płakał tak głośno, że z daleka dało się słyszeć odpowiedzi wilków. Upadł na kolana, brocząc w błocie.
Nie udało się. Nie udało.
Spojrzał mu w oczy, gdy położył mu rękę na ramieniu. Błękitne, błyszczały od znikającego za drzewami nocnego słońca. Wybaczył mu. Wybaczył mu wszystko. I to, że wtedy zapomniał płaszcza z lasu, i to, że umarł pierwszy.
- Nie jestem godny. - Spuścił głowę. - Nie potrafiłem tego zabić. Chociaż mogłeś wtedy przeżyć, to dopuściłem do tego, że zniszczył ci twarz, pokiereszował ciało, że...
Nagle został zamknięty w mocnym uścisku. Nie pozwolił mu się więcej odezwać, tylko trzymał w objęciach, aż się uspokoił.
- W takim razie obaj nie jesteśmy godni. - otworzył usta, ale on dalej mówił. - Miałeś takie samo prawo mnie przeżyć, jak ja ciebie. A tamto coś... Było po prostu za silne dla nas obu. - Kiwnął głową dal pewności. - Mamy nauczkę.
Wstał, wyciągając dłoń. Z jego uśmiechniętych ust wyrastały potężne kły, jak u dzikiego zwierzęcia.
- Czym my jesteśmy? - Spytał, gdy już opuszczali granice cmentarza. - Tamtym?
- Nie wiem. - odpowiedział mu po chwili. - Ale czy to ważne? Jesteśmy razem i nawet śmierć nas nie rozdzieli.
- Brzmisz, jakbyś chciał za mnie wyjść. - mruknął pod nosem, nieco się wzdrygając.
- Nieee... Jak mógłbym to zrobić tym wszystkim dziewczętom! - Zaśmiał się gromko. - Uschłyby z tęsknoty za moim ciałem!
Obaj zaczęli się śmiać. Czekała ich długa wędrówka. Niekończąca się wędrówka.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Anonim jest tylko wtedy dopuszczalny, gdy piszący go rzeczywiście jest nikim.
Maira Gall